piątek, 19 września 2014

Babeczki korzenne


Za oknem lato, słońce piękne, pogoda idealna na spacery, więc to znak dla moich dzieci, że czas pochorować sobie i uziemić wszystkich w domu. Po "rekordowej", dwutygodniowej obecności w przedszkolu, najmniejsze dziecko, głodne sukcesów, biło kolejne i zaserwowało sobie, 40 stopniową temperaturę. W ruch poszły okłady, leki, jednym słowem "zestaw obowiązkowy rodzica cherlaków". Córka, niestety, nie należy do posłusznych pacjentów, więc każda zmiana okładu, odbywała się, przy dźwiękach jej, nieludzkiego wrzasku (przepraszam za to sąsiadów, serio, to był tylko chłodny okład). Po trzech nieprzespanych nocach, wszyscy mieliśmy dość. Jedynie chora, tryskała humorem i jak tylko temperatura spadała, wracała do odtańczenia i śpiewania wszystkich piosenek poznanych w przedszkolu, nawet w środku nocy. Nie mogłam więc już patrzeć, jak miedzy małym, szybko poruszającym się, różowym "obiektem" o blond włosach, wyśpiewującym radośnie, o pociągu z daleka, co na nikogo nie czeka, snuły się "zombi". Z pomocą starszej córki, upiekłam te obłędnie pyszne i pachnące babeczki. W domu zapachniało, a po zjedzeniu od razu poprawiły się  humory. 
Przepis znalazłam tu. Polecam

 Babeczki (ok. 12 sztuk)

- 1/3 szklanki roztopionego masła
- 1/2 szklanki cukru
- 1 duże jajko 
- 1 1/2 szklanki mąki
- 1/2 szklanki mleka 
- 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- szczypta mielonych goździków 
- szczypta mielonego imbiru
- 1 łyżeczka skórki z pomarańczy 

 Posypka 

- 6 łyżek roztopionego masła
- 1/3 szklanki cukru granulowanego
- 1 łyżeczka cynamonu

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. W garnku z grubym dnem roztapiamy masło i mieszając, doprowadzamy do zbrązowienia (nie spalamy, tu chodzi o ten zapach i smak, lekko orzechowy), odstawiamy do ostygnięcia. Foremki na babeczki wysmarowujemy masłem i oprószamy mąką. 
W oddzielnej misce mieszamy suche składniki, mąkę, przyprawy, proszek do pieczenia, sól i skórkę pomarańczy. Do schłodzonego masła, w większej misce, dodajemy cukier i jajko. Miksujemy aż staną się jasne i puszyste. Stopniowo, cały czas miksując, dodajemy mieszaninę suchych składników, na przemian z mlekiem. Równomiernie rozkładamy w foremki. Pieczemy 20-25 minut w 180 st. C.  Po  upieczeniu wyjmujemy delikatnie z foremek . Jak przestygnął lekko, namaczamy je w roztopionym maśle i obtaczamy cukrem wymieszanym z cynamonem. Jemy jeszcze ciepłe. Smacznego. 





czwartek, 11 września 2014

Krem z borowików z grzanką serową


Przełom lata i jesieni to zdecydowanie moja ulubiona pora w roku. Jest ciepło, ale nie upalnie, drzewa powoli nabierają pięknych barw, a lasy obfitują w grzyby. Nie ma nic lepszego od rodzinnego wypadu do lasu. Uzbrojeni w nożyki i termos z gorącą herbatą, z cytryną, idziemy na zbiory. W tym roku, jak chyba nigdy, mamy szczęście do borowików, nazbieraliśmy ich cały kosz. Ale może to nie tylko szczęście, a wprawione już, oczy naszych pociech. Tegorocznym mistrzem grzybobrania okazał się syn, który z pasją i chyba, lekką nutką rywalizacji (wyszła z niego natura ucznia klasy sportowej ) podszedł do naszych wypadów. Córki, a szczególnie starsza, nie chciały zostać w tyle za bratem, więc także, z pełnym zaangażowaniem przeczesywały wzrokiem ściółkę. Mi i mężowi, zostało tylko uśmiechać się z radości, bo koszyki napełniały się grzybami. W nagrodę za ich trud, powstała ta zupa, którą wszyscy zajadali ze smakiem. Polecam.


 Zupa krem 

- 500 g. świeżych borowików
- 1 cebula duża
- 3 ziemniaki
- 1,5 litra bulionu warzywnego
- 100 ml śmietanki
- sól pieprz
- 3 łyżki masła
- pół szklanki wina (niekoniecznie )

Grzyby myjemy dokładnie z runa leśnego, ale nigdy nie namaczamy bo chłoną wodę. Kroimy w grubsze plastry. Cebulę kroimy w grubszą kostkę, ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę. W garnku na maśle obsmażamy cebulę i dodajemy grzyby i chwile razem smażymy. Dodajemy ziemniaki, podsmażamy, przyprawiamy, podlewamy winem, chwile gotujemy. Zalewamy wszystko bulionem i gotujemy ok 30 minut na małym ogniu. Kiedy wszystko jest miękkie, miksujemy blenderem na gładką masę. Dodajemy śmietankę i chwilę podgrzewamy, nie gotujemy, Dodajemy natkę pietruszki. Zjadamy z grzankami. Smacznego.


 Grzanki 

- opakowanie ciasta francuskiego
- 200 g. sera 
-  pieprz
- 3 łyżki śmietany
- tymianek
- roztrzepane jajko

 Ciasto delikatnie rozwałkowujemy, połowę smarujemy śmietaną, posypujemy równomiernie serem i doprawiamy pieprzem. Składamy ciasto, przykrywając farsz drugim płatem i wycinamy podłużne grzanki. Smarujemy jajkiem i oprószamy tymiankiem. Piec ok 20 minut w 180 st. 





niedziela, 13 kwietnia 2014

Chinkali czyli pierożki gruzińskie


Jest weekend, jest więc czas, żeby dłużej posiedzieć w kuchni. Do zrobienia chinkali podchodziłam kilka razy, ale zawsze wynajdywałam wymówkę, żeby, zamiast ich, zaserwować rodzinie, jakiś szybki makaron na obiad (co za wygoda, hehe). Mąż prosił jednak i prosił, aż wyprosił, obiecał nawet pomóc. Nastał w końcu dzień wyczekiwany i zabrałam się do pracy, bo choć proste w wykonaniu, to czasu trochę zajmują. Mąż wspomógł jak obiecał, dobrym słowem i dopingowaniem do działania :).
Podróż do Gruzji, to jedno z moich marzeń podróżniczo-kulinarnych, chciałabym poczuć zapach, chłonąc całą sobą ten piękny kraj. Trochę przez przypadek, ale jaki miły, poczułam się jak w Gruzji. Na obiad wpadli moi rodzice i siostra, było głośno, bardzo wesoło, rodzinnie. I ten unoszący się zapach baraninki, coś wspaniałego. Ta wersja chinkali jest robiona trochę pod nasz gust rodzinny (czosnku nie znalazłam w oryginalnych przepisach). Polecam! 

Ciasto na chinkali

- 60 dag mąki na pierogi (typ 500)
- letnia woda (ok 1,5 szklanki)
- pół łyżeczki soli

W misce wsypujemy mąkę, dodajemy sól, mieszamy i stopniowo dodajemy wodę wyrabiając (tak jak zwykłe pierogi). Ciasto musi być elastyczne, nie lejące się. Obsypujemy mąką i przykrywamy miską lub owijamy folią spożywczą. Ciasto musi odpocząć ok 30 minut.

 Farsz

- 60 dag mielonej jagnięciny lub baraniny
- 30 dag mielonej wołowiny
- 30 dag mielonej wieprzowiny
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku 
- pęczek świeżej kolendry
- pęczek natki pietruszki
- ok 1,5 łyżeczki nasion kolendry
- ok.  pół szklanki wody lub bulionu
- pieprz i sól

Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na maśle (nie za mocno, ma być szklista). W misce mieszamy mięsa, dodajemy przyprawy, posiekaną kolendrę i pietruszkę, ostudzoną cebulę, wodę (bulion). Wyrabiamy na puszystą masę. 
Ciasto cienko rozwałkowujemy, wycinamy spore koła. Kładziemy farsz i sklejamy, robiąc zakładki, tak, żeby wyszły te charakterystyczne wzorki. Gotujemy w osolonej wodzie ok 15 minut ( długość gotowania, zależy od wielkości pierogów jak zrobimy duże, to potrzebują nawet 20 minut). 
Chinkali podałam z roztopionym masłem z lekko podsmażoną natką pietruszki. Pierożki jemy, trzymając za czubek, lekko nadgryzamy ciasto i wypijamy powstały bulion. Zjadamy ze smakiem cały pierożek. Smacznego!



nadgryzamy i wypijamy bulionik, mmm...



poniedziałek, 16 września 2013

Tagliatelle z sosem z maślaków i polędwiczką wieprzową




Wreszcie lasy obrodziły grzybami. Z rana (ale nie o świcie, bo jakoś nie przemawia do mnie wstawanie z kurami i pędem do lasu. Czy te grzyby uciekają potem w głąb lasu, a może świecą im kapelutki w nagrodę za niewyspanie. ), po dużym śniadaniu wsiadamy do auta i w las. W okolicach pięknego Białegostoku, mamy jeszcze piękniejsze puszcze, a tam grzybów w brud. Dzieci, na nasze, a może ich szczęście, uwielbiają zbierać grzyby. Od małego towarzyszą nam w lesie, śmiejemy się z mężem, że z racji mniejszej odległości od ściółki jest im łatwiej, bo wypatrują nawet te mikro grzybki. W tym roku, już bardziej świadomie wybrała się z nami dwuletnia córka, która jak tylko wypatrzyła grzybka cieszyła się i pękała z dumy. Niestety starsza, po tym jak spotkała się oko w oko z wężem śmiertelnym, który chciał ją zjeść (zaskroniec), nie mogła skupić się na zbieraniu. Skupiła się na wypatrywaniu kolejnych gadów, czyhających na nią biedną. Ale zbiory się udały i oprócz tego obiadu, piwniczka wzbogaciła się o tegoroczne grzybki marynowane. 


 Polędwiczki 

- 3 średnie polędwiczki
- mała gałązka świeżego rozmarynu (ok 4 cm)
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
-  sól pieprz

Oczyszczone polędwiczki nacieramy czosnkiem, rozmarynem, solą i pieprzem, polewamy oliwą. Rozprowadzamy równomiernie i odstawiamy. Rozgrzewamy patelnię grillową, smażymy mięso na złoty kolor ze wszystkich stron, ale nie za długo, żeby mięso nie było za suche. Przykrywamy folią i wkładamy do piekarnika na ok 10 minut. 

 Sos z maślaków

- ok 0,5 kg oczyszczonych i obranych maślaków
- 1 średnia cebula
- pół szklanki wina białego
- łyżeczka miodu
- 300 ml śmietany
- sól, pieprz
- pół szklanki bulionu
- 3 łyżki masła

Pokrojoną w drobną kostkę cebulę szklimy na maśle, dorzucamy pokrojone także w kostkę grzyby. Smażymy ok 10 minut na małym ogniu. Dodajemy śmietanę, bulion, wino, przyprawiamy. Gotujemy ok 5 minut, dodajemy miód, mieszamy dokładnie. W między czasie gotujemy makaron. Sos można wymieszać od razu z makaronem i na górę położyć pokrojoną polędwiczkę. Smacznego.








wtorek, 3 września 2013

Sznycel wiedeński


Po ostatnich doświadczeniach, które wyrwały mnie z życia, mogę o sobie powiedzieć jak ze sloganu pewnego hipermarketu budowlanego : buduję, remontuję, urządzam. Może z budowaniem to przesada, ale nauczyłam się tapetować, małą elektrykę naprawić, malować, szpachlować itp. Polecałabym zdobywanie nowych umiejętności, gdyby nie czarna strona remontów. Zawsze trwają dłużej niż zakładaliśmy, zawsze kosztują sporo więcej niż obliczyliśmy i zawsze doprowadzają do zszarpania nerwów. Mały z pozoru remoncik przerodził się w próbę wytrzymałości rodziny. No ale za trudy wynagradzani jesteśmy pięknym efektem i w tym przypadku moją satysfakcją, że wszystko zrobiłam praktycznie sama ( bo nie mogę być niesprawiedliwa i nie wspomnieć o M, L, M- dzięki ;)). Więc jak trzeba tapetę położyć, szpachlować, meble skręcić, jestem do usług:) . 
 Wróćmy jednak do przyjemniejszych rzeczy, bo czy jest coś milszego niż pyszny obiad. Sznycel wiedeński jest kwintesencją kotleta, choć może powinnam napisać Kotleta. Cienko rozbite, smażone, na klarowanym maśle, skropione cytryną mięso. Oryginalnie sznycel powinien być cielęcy, jednak najbardziej znana wiedeńska restauracja podaje go w wersji wieprzowej i taką wersję najczęściej serwuję z dodatkiem sałatki ziemniaczanej.  


 Sznycel wiedeński

- ok 600 g kawałka cielęciny bez kości (np udziec) lub schabu   
  wieprzowego
- bułka tarta
- kilka łyżek mąki 
- 3-4 jajka
- ok 200 g masła klarowanego
- sól

Kotlety kroimy na podwójną grubość i nacinamy wzdłuż na pół, ale nie do końca przecinając, ma powstać taka "książeczka". Tłuczemy wielki kotlet, delikatnie, żeby nie porozrywać na łączeniu, najcieniej jak się da. Obtaczamy mięso w mące, jajku, bułce tartej i smażymy na gorącym klarowanym maśle. Solimy jeszcze na patelni tuż po przewróceniu. Smażymy na złoto. Serwujemy z dodatkiem sałatki ziemniaczanej i skropione cytryną. Smacznego.





niedziela, 23 czerwca 2013

Pomarańczowe ciasto ryżowe


Przepis na to ciasto pochodzi z mojego ukochanego programu pt " Dwóch łakomych Włochów". Kiedy leci kolejny odcinek, dzieci wywalamy z pokoju i razem z mężem napawamy się w spokoju widokami Włoch i cudowną kuchnią (no żartuję z tymi dziećmi, same uciekają, bo mają dość ciągłego naszego "mmmmm" , "oooo" ). Jeśli ktoś jeszcze nie widział dwóch panów Antonia Carluccio i Gennaro Contaldo w akcji, to polecam serdecznie, nie pożałujecie poświęconego im czasu. Dzięki P i M mam ich na co dzień, na urodziny dostałam ich książkę kucharską , pod tym samym tytułem co program i utrzymaną w tym klimacie. Oglądam, czytam, pochłaniam, więc pewnie na blogu, nie raz wrócą ich przepisy.
Ciasto polecam wszystkim, którzy uwielbiają śniadania z ryżem na mleku. Smak przypomina właśnie takie smaki. Jest bardzo sycące, najsmaczniejsze polane karmelem z sokiem pomarańczowym. Smacznego.  

 Ciasto ryżowe 

- ok 1,8 litra mleka
- 1 laska wanilii
- 200 g cukru
- 300 g ryżu do risotto arborio 
- 5 jajek (oddzielnie białka i żółtka)
- 3 łyżki likieru pomarańczowego
- skórka z pomarańczy dużej
- skórka z cytryny

Mleko gotujemy z wanilią przekrojoną na pół i skórką  z cytryny, grubo pokrojoną, bo trzeba ją potem usuną (tylko żółta część) i cukrem. Dodajemy ryż i mieszając gotujemy na małym ogniu, żeby się nie przypaliło. Dodajemy skórkę z pomarańczy, utartą na małych oczkach i gotujemy dalej w sumie około 40 minut. Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy, a żółtka ucieramy z likierem pomarańczowym i dodajemy do masy ryżowej, dokładnie mieszamy i zdejmujemy z ognia. Usuwamy laskę wanilii, skórki z cytryny. Dodajemy białko i dokładnie, delikatnie mieszamy. Tortownicę (27- 29 cm) wykładamy papierem do pieczenia. Wylewamy masę i pieczemy 40 minut w 180 C. Ostudzone podajemy z pomarańczami smażonymi w sosie karmelowym lub z bitą śmietaną i świeżymi pomarańczami. 








poniedziałek, 10 czerwca 2013

Tarta ze szparagami i szynką szwarcwaldzką




Ostatnio strasznie zaniedbałam bloga, siła wyższa zwana życiem i no muszę przyznać odrobiną lenistwa. A tu świat pędzi dalej, sezony zaczynają się i kończą, tak jak czas szparagów, który właśnie dobiega do finiszu. Przyznam, że jakoś w tym roku " nie czuję bluesa" do tych warzyw, ale one chyba do mnie też nie, bo te ładne pochowały się przede mną, wystawiając ochłapy. No ale trzeba zaserwować rodzinie garść zdrowych składników, a nic tak się nie nadaje do tego, jak szparagi właśnie. Tartę zawsze można zrobić z nadwyżką, pyszna jest także na zimno, jako przekąska. 

Kruche ciasto

- szklanka mąki
- 1 jajko
- pół kostki masła 
- duża szczypta soli

Ciasto zagnieść z zimnych składników, uformować w kulkę i odstawić na godzinę do lodówki. Rozwałkować na cienki, okrągły placek, trochę większy, niż foremka (tak, żeby zrobiły się ścianki). Ponakłuwać widelcem, wstawić do piekarnika i piec ok. 15 minut przykryte papierem do pieczenia i obciążone np. grochem suchym w 200 stopniach.  Zdjąć papier z grochem i podpiec jeszcze ok 10 minut. 

 Farsz

- pęczek szparagów zielonych
- 100 g szynki szwarcwaldzkiej
- 2 jajka 
- 300 ml śmietany 30%
- sól pieprz
- świeży tymianek
- świeże oregano
- ser koryciński (jak lubimy ten specyficzny smak)

Szparagi umyć i odłamać zdrewniałą końcówkę. Podgotować na parze ok 3 minuty. Śmietanę wymieszać z jajkiem, posiekanymi ziołami, solą i pieprzem. Wylać masę na ciasto, ułożyć szparagi, szynkę i pokruszyć ser. Piec 25 minut w 180 st.