poniedziałek, 20 grudnia 2010

Golonka pieczona

Dla dobra męża i synka postanowiłam zabrać się za temat golonki. Prosili o to od dawna. Kupiłam dwie piękne sztuki i przystąpiłam z samego rana do gotowania. Golonkę robi się bardzo długo, na szczęście nasz udział w tym procesie jest minimalny. Zrobiłam, choć powiem szczerze, lubię tylko golonkę z pewnej restauracji, gdzie robią ją całkowicie chrupiącą, tego efektu, niestety, w domowych warunkach odtworzyć się nie da (chyba, że ma się specjalne piece). Moja  zachwyciła obdarowanych, zjedli z wielkim zapałem i apetytem. Dwie wielkie golonki zniknęły w kilka minut, aż miło było patrzeć. Podałam z kapustą, chrzanem, musztardą i piwkiem (tylko pełnoletni;) ).

  Golonka

- 2 golonki
- 3 marchewki
- 1 korzeń selera
- korzeń pietruszki
- liście laurowe
- ziele angielskie
- pieprz w ziarenkach
- kilka ziarenek pieprzu
- gorczyca

  Sos do pieczenia golonki

- 2 łyżki oleju
- 250 ml piwa jasnego
- pieprz, sól
- ewentualnie 2 łyżki miodu płynnego

 Kapusta

- 60 dag kapusty kiszonej
- 2-3 ugotowane marchewki (te z wywaru golonkowego)
- 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- pieprz
- papryka słodka

Golonki z włosów opalamy nad ogniem, myjemy, wrzucamy obrane warzywa, zalewamy wodą, przyprawiamy i gotujemy na małym ogniu, aż do miękkości mięsa. Zajmie to ok. 1,5-2 godziny. Gotową golonkę wyjmujemy z wywaru, układamy w naczyniu żaroodpornym, polewamy sosem (można w misce dokładnie obtaczać lub posmarować pędzelkiem) i pieczemy, aż nabierze pięknego brązowego koloru, czyli ok. 50-60 minit.

Kapustę wrzucamy do garnka, dodajemy odrobinę wody, przyprawy, koncentrat, marchewki pokrojone bardzo drobno. Przykrywamy i gotujemy ok. 30 minut, mieszając.

PS Miłek wielkie dzięki!

środa, 8 grudnia 2010

Bułeczki drożdżowe z czekoladą, masłem orzechowym, krówkami


Aby trochę rozjaśnić śnieżny zimowy dzień, zrobiłam coś słodkiego Rodzinie. Padło na ślimaczki, ale tym razem bez cynamonu. Dzieci lubią snickersa, wiec nadzienie zrobiłam trochę w tym stylu. Smakowały, a w zimny dzień ciepłe bułeczki są podwójnie pyszne. Polecam. Do szkoły na drugie śniadanie sprawdzają  się rewelacyjnie.



  Bułeczki

- 1 szklanka mleka
- pół kostki masła
- 50 g drożdży
- 2 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- pół łyżeczki soli
- 2 żółtka


 Nadzienie

- 3 łyżki masła orzechowego
- 400 g krówek
- 200 g czekolady mlecznej

Mleko lekko podgrzać, dodać drożdże i odrobinę cukru. Wymieszać, aż się rozpuszczą, poprószyć mąką i odstawić, żeby popracowały (urosły). W misce wymieszać suche składniki, masło rozpuścić (ale uważać, żeby nie przegotować, nie może być gorące), oddzielić żółtka od białek, żółtka utrzeć z cukrem. Dodać masło i drożdże. Wyrabiać, aż będzie odchodziło ciasto od rąk (długo). Odstawić w ciepłe miejsce na ok 1h do wyrośnięcia.  Gdy już rośnie, to robimy nadzienie. Masło rozpuścić, dodać wszystkie składniki i wymieszać.Po wyrośnięciu ciasto rozwałkować (stół obsypać mąką) na prostokąt. Posmarować masłem orzechowym, posypać rozkruszonymi krówkami i pokruszoną czekoladą, zrolować i pokroić na kawałki (ok. 3 cm). Ułożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować roztrzepanym białkiem. Piec w 180 stopniach ok. 10 minut.

sobota, 4 grudnia 2010

Zupa cebulowa


 Zupa cebulowa jest bardzo rozgrzewająca, pachnąca i prosta w wykonaniu. Jak będzie smakowała, w dużej mierze zależy – jak zauważyłam – od cebuli; wiadomo jedna drugiej nierówna w ostrości, czy aromacie. Zupa tania (wino niekonicznie trzeba dodawać), szybko się robi i ponoć dobra na "problemy dnia następnego" ;). Polecana szczególnie teraz, w okresie zimowym, jest zdrowa i naprawdę pyszna.

  Zupa (duży garnek)

- 6 cebul
- 3 łyżki masła
- 3 łyżki mąki
- szklanka wina czerwonego wytrawnego
- 1,5 l bulionu warzywnego lub wołowego
- tymianek
- pieprz i sól

- bagietka
- 30 dag sera zółtego (ostrego)


W garnku roztopić masło i wrzucić pokrojoną w pół plasterki cebulę, wsypać mąkę i dokładnie wymieszać. Podsmażyć na ciemno. Zalać zimnym bulionem i dokładnie wymieszać, żeby nie było grudek, zalać gorącym bilonem, dodać wino i tymianek. Gotować ok. 20 minut, przyprawić solą i pieprzem. Zupę można zmiksować lub nie, jeśli lubimy, gdy coś pływa. Pieczemy grzanki. Zupę podajemy z grzankami i dużą ilością sera.

wtorek, 30 listopada 2010

Tatar



Tatar – jakże cudownie smakuje, ten się tylko dowie, kto go spróbuje;). Choć wierzyć się nie chce, że jest ktoś, kto tatara nie jadł, albo nie lubi. Tatar to prawdziwy król przyjęć, nie ma wesela bez tatara (bo to porównywalne jest do braku panny młodej;) ), nie ma  świąt, czy hucznych imienin. Potwierdzeniem tego jest tłum ludzi w sklepach mięsnych, poszukujących wołowiny właśnie w tych okresach. Przypomina to wówczas polowanie i zaprzyjaźniona pani z mięsnego jest na wagę złota. W tatarze najwazniejsze jest mięso, nie może być z dziwnego źródła (np. hipermarketu), ani dziwnie czerwone (jak burak prawieczęsto znaczy to, że jest farbowane). Musi pachnieć, pachnieć tak, żebyśmy tu i teraz chcieli wbić w nie zęby. Bez białych żył, ani innych skaz. Ostatnio w tatarze rozkochał się mój syn Tymek i kiedy tylko robię go, krąży ze wzrokiem wygłodniałego wilczka, oblizując się i wykradając kąski:).


 Tatar (na ok. 5 osób)

- 1 kg dobrej jakości mięsa wołowego, pachnącego
- pieprz
- słodka papryka
- przyprawa maggi
- olej

  Dodatki

- cebula najlepiej cukrowa
- ogórki korniszony
- kapary
- chleb

Mięso mielimy dwa lub trzy razy (zależy od mięsa), przyprawiamy tak, jak lubimy. Niestety, nie da się określić proporcji, trzeba próbować w trakcie, czy to już. Cebulę kroimy w drobną kostkę i układamy dookoła mięsa uformowanego na talerzu, obok (bo nie każdy lubi) układamy ogórki konserwowe (także drobna kostka) i ewentualnie kapary. Smacznego.

niedziela, 28 listopada 2010

Włoski deser z wiśniami


 Przepis ten znalazłam baaardzo dawno temu (podała go utalentowana użytkowniczka forum kulinarnego – siostraheli), ale, wstyd przyznać, nigdy nie wypróbowałam go – aż do teraz. Powiem jedno, błędem było czekać tyle, jest pyszny. Szybki, bardzo porosty (może to myli, że aż tak), zadziwiający w smaku, patrząc na składniki i bardzo sycący. Moja mama powiedziała: "Wart grzechu" – to najlepsza recenzja.

  Deser

- duży słoik kompotu z wiśni
- paczka ciasteczek amaretti
- serek mascarpone
- kubeczek śmietany do ubijania
- płatki migdałoweł
- łyżka cukru pudru (niekoniecznie)

Wiśnie odcedzamy przez kilka godzin na sicie (nie miałam czasu, więc wystarczyły dwie godziny, ale często mieszałam i łyżką lekko uciskałam). Wiśnie wyłożyć w naczyniu płasko, na nich ułożyć ciasteczka (zrobiłam tak, że najpierw poukładałam, a szczeliny uzupełniłam połamanymi ciastkami). Ubijamy śmietankę z cukrem lub bez (ja dodałam i odrobinę soku z cytryny) i łączy, delikatnie z serkiem. Wykładamy masę na ciastka. Płatki prażymy i wystudzonymi posypujemy deser. Zamykamy szczelnie i odstawiamy do lodówki.

piątek, 26 listopada 2010

Naleśniki z serem i bananami



 
  Najlepsze naleśniki są zawsze u Mamy. Moja mama robiła je nam, swoim dzieciom, teraz ja swoim. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają, a w piątki najlepiej smakują naleśniki (no, nie wszystkim, trafił mi się taki egzemplarz, który nie lubi, ale  Laurka przepada chyba tylko za  różem i Hello Kitty;) ). Najlepsze są smażone na maśle z polewą z sezonowych owoców lub czekoladą. Ściemniać nie będę, że kocham nad życie, ale lubię zjeść od czasu do czasu.

  Ciasto naleśnikowe (ok. 11 sztuk)

- 2 szklanki mąki
- 4 jajka
- ok 1,5 szklanki mleka
- 4 łyżki oleju
- cukier waniliowy
- duża szczypta soli

  Nadzienie

- 60 dag twarogu
- cukier waniliowy
- 3 banany
- 300 ml śmietany 18%
- 2 łyżki cukru
- ewentualnie odrobina esencji waniliowej

Do miski przesiać mąkę (albo wymieszać dokładnie trzepaczką), dodać cukier, jajka roztrzepane, i trochę mleka i miksować. Dodać olej sól i resztę mleka. Ciasto musi być rzadkie, żeby łatwo rozprowadzać na patelni. Smażyć na suchej patelni na cienkie placki.
    W misce rozdrobnić twarożek,  dodać śmietanę, cukier, esencję. Banany pokroić w drobną kostkę. Farsz rozprowadzić równomiernie na placku, zawinąć w rulonik, albo złożyć na cztery części. Smażyć na maśle.

wtorek, 23 listopada 2010

Polędwiczki wieprzowe


 Czasem napada mnie chęć na mięso, takie proste, smaczne, niewymagające pracy na sto godzin. I dostałam olśnienia, oglądając Karola Okrasę w tv, gdzie serwował pani Zofii Czerwińskiej sztufadę wołową. Niestety, sztufady nie miałam, za to uśmiechały się do mnie polędwiczki. Zamarynowałam je szybko i już widziałam, oczyma wyobraźni, jak mąż zachwyca się nimi. Nie pomyliłam się, są pyszne, danie typowo na tzw. proszony obiad rodzinny. Polecam



  Polędwiczki (porcja na 4 osoby)

- 4 małe polędwiczki wieprzowe
- 1 marchewka
- 1 mały seler
- 4 suszone grzyby
- bulion pieczeniowy
- 2 łyżki mąki pszennej
- masło do smażenia
- woda
- sól pieprz
- tymianek
- kieliszek wina czerwonego wytrawnego

Polędwiczki solimy i pieprzmy, przekładamy do naczynia, zalewamy winem i odstawiamy pod przykryciem do lodówki – najlepiej na całą noc. Po czasie marynowania wyjmujemy mięso, obtaczamy w mące i obsmażamy na złoto. Przekładamy do garnka, zalewamy bulionem pieczeniowym, wrzucamy pokrojone w kostkę warzywa i pokruszone grzyby. Doprawiamy i gotujemy pod przykryciem ok. 90 minut na małym ogniu. Podałam z kaszą jaglaną i buraczkami.

niedziela, 21 listopada 2010

Pannenkoeken czyli śniadanie holenderskie


W ramach rodzinnej przyjaźni polsko-holenderskiej do książki kucharskiej mojej Mamy zawitał przepis na te naleśniki. Pannenkoeken mają wiele wariantów, z jabłkami, malinami, imbirem, coś, jak nasze naleśniki. Najbardziej jednak polubiliśmy z boczkiem i serem, jedzone z majonezem (jak w Holandii frytki z majonezem to norma, ketchup to dziwoląg, tam poczułam, że nie jestem dziwna, jedząc wszystko z majonezem). Jedliśmy je namiętnie, aż nagły przyrost wagi i prosząca o litość wątroba kazały procederu zaprzestać (no, żartuję, nie było tak źle). Fakt, że danie jest bardzo sycące, tylko drwa rąbać, węgiel przerzucać zostaje, coby to przetrawić. Ale smaczne, zasmożany ser na boczku z ciastem naleśnikowym to pyszne połączenie. No i obiad z głowy, serwuję dzieciom na śniadanie i dopiero pod wieczór dają radę się ruszać:).

  Ciasto ( na 2 spore)

- 1 szklanka mąki pszennej
- 2 jajka
- ok. pół szklanki mleka
- pół łyżeczki soli
- 25 dag sera Gouda
- 8 plastrów boczku
- olej do smażenia lub masło

Robimy ciasto jak na naleśniki, ale powinno być trochę gęstsze. Tarkujemy na dużych oczkach ser, boczek kroimy w paski. Na patelnię z odrobią oleju wylewamy ciasto, na nim układamy boczek i bardzo dużo sera (tak, żeby zasłonił całe ciasto) i smażymy na małym ogniu. Gdy spód będzie złoty, delikatnie, ale zdecydowanie, przerzucamy pannenkoeken na drugą stronę. Gdy ser się zasmaży, przerzucamy na talerz. Jemy z majonezem, idziemy spać, albo kanały kopać:).

sobota, 20 listopada 2010

Kotlety po kijowsku



 Przepis znalazła moja mama, kilka lat temu w kuchniach świata. Myślałam, że to takie kotlety kijowskie, jak grecka jest "ryba po grecku", ale poczytałam i okazało się, że kotlety pod tą nazwą znane były jeszcze przed rewolucją październikową.  Nie wiem tylko, czy nie zmieniły się od tamtej pory, może przeszły jakieś udoskonalenia. Najważniejsze, że smakują wybornie, są delikatne, niczego im nie brakuje, pyszne w swojej prostocie. A to wypływające masło przy pierwszym pociągnięciu nożem, ach. Synek flagę pomógł zrobić na cześć dania, tak mu smakowało. Polecam.

  Kotlety

- 70 dag piersi (ok. 4 pojedyncze małe)
- 150 g masła
- pęczek natki pietruszki
- sok z połowy cytryny
- sól i pieprz
- 1,5 łyżki mąki
- 2 łyżki bułki tartej
- 2 jajka
- olej do smażenia

Piersi pokroić na pół (jeśli wielkie, to i na więcej części), potłuc na cienkie kotlety, posolić i popieprzyć. Masło (musi być miękkie) utrzeć z sokiem z cytryny, sola, pieprzem i posiekaną pietruszką. Z masy uformować wałeczki (tyle, ile mamy kotletów) i włożyć do zamrażarki, aż stwardnieją (ok. 10 minut). Twarde wałki układać na kotletach i zawijać bardzo dokładnie, żeby nie było prześwitu (najlepiej najpierw zawinąć boki, żeby masło nie wypłynęło). W roztrzepanym jajku namaczać i obtoczyć w panierce. Smażymy na złoto ze wszystkich stron. Podałam z ziemniakami ze śmietaną i sałatką.

PS Miłek dzięki!!

piątek, 19 listopada 2010

Cynamonowe ślimaczki



 "Mamo zrób te ciasteczka, jak Barbi, proszę" – tak mnie męczyła od tygodnia córka, gdy w gazetce mdławo-różowej o księżniczkach znalazła przepis na cynamonowe bułeczki. Pomyślałam, czemu nie, w sumie obiecałam już dawno upiec coś słodkiego, niech ma. Ciasto drożdżowe w przepisie nie miało jajek, dodałam, akurat miałam wiejskie. Kiedy ciasto wyrabiałam, Laurka była zachwycona, gdy wałkowałam, piszczała z zachwytu, ale jak zrobiłam nadzienie, powąchała, skrzywiła się i powiedziała, że tego nie lubi i nie je i poszła. Ręce opadły. Na szczęście inni domownicy, choć za Barbiami nie przepadają, to za cynamonkami i owszem ;), a córka...

 Cynamonki

- 1 szkanka mleka
- pół kostki masła
- 50 g drożdży
- 2 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- pół łyżeczki soli
- 2 żółtka

  Nadzienie

- pół kostki masła
- 1,5 łyżeczki cynamonu
- 4 łyżki cukru brązowego

Mleko lekko podgrzać i dodać drożdże, odrobinę cukru i wymieszać, aż się rozpuszczą, poprószyć mąką i odstawić, żeby popracowały (urosły). W misce wymieszać suche składniki, masło rozpuścić (ale uważać, żeby nie przegotować, nie może być gorące), oddzielić żółtka od białek, żółtka utrzeć z cukrem. Dodać masło, drożdże, masło i wyrabiać, aż będzie odchodziło ciasto od rąk (długo). Odstawić w ciepłe miejsce na ok. godzinę do wyrośnięcia.  Jak już rośnie, to robimy nadzienie. Masło rozpuścić, dodać wszystkie składniki i wymieszać. Po wyrośnięciu ciasto rozwałkować (stół obsypać mąką) na prostokąt. Posmarować nadzieniem, zrolować i pokroić na kawałki (ok. 3 cm). Ułożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować roztrzepanym białkiem. Piec w 180 stopniach około 10 minut.

... córka  jedyne, co z wyproszonymi ciastkami zrobiła, to "jestem muchą":)

czwartek, 18 listopada 2010

Barszcz czerwony na sposób Babci Jadzi


 Moja Babcia Jadzia kojarzy mi się z kuchnią, choć, jak było się dzieckiem, jedzenie wydawało się tylko przerwą w zabawie, a jak ono powstaje, to już kosmos:). U Babci spędzałam z rodzeństwem praktycznie całe wakacje, pomimo że wtedy w jedzeniu ważne było, żeby zjeść szybko i dalej biegiem do zabawy, to smaki babcine mocno siedzą w mojej głowie. Barszcz Babci był jedyny i niepowtarzalny, mało warzyw, dużo mięsa – najlepiej tłustego i do tego ziemniaki na talerzu, zalane skwarkami, pyszne. W sumie przy naszym dziecięcym tempie życia (trzeba było po drzewach skakać, nad jezioro często iść, czasem coś odkryć, np. trutkę na szczury ;) ) taki barszcz wchłaniało się błyskawicznie, a  i znalazło się miejsce na inne Babci pyszności. Teraz gotuję go mojej rodzinie, męska część kocha i jak ma być barszcz, to tylko "taki jak u Babci Jadzi".


 Zupa

- porcja kości na zupę ze schabu lub karkówki
- 3 udka lub skrzydełka
- 3 buraki czerwone
- 3 duże marchewki
- 1 por
- 1 duży korzeń pietruszki
- 2 kostki bulionowe
- sól, pieprz
- sok z cytryny
- cukier
- majeranek
- 3 liście laurowe
- 5 ziarenek ziela angielskiego
- czosnek suszony
- śmietana
- koperek
- natka pietruszki

- ziemniaki
- 30 dag boczku wędzonego
- 1,5 łyżki masła


Do dużego garnka wrzucamy kości, udka, obrane i przekrojone na pół warzywa (oprócz buraków). Dodajemy liście laurowe, ziele i gotujemy na małym ogniu ok. 2 godzin, aż wszystko zmięknie. Wyjmujemy wszystko i marchewkę, kroimy w bardzo drobną kostkę, z kości  i udek wycinamy mięso. Obieramy buraki i ścieramy na dużych oczkach, dodajemy do wywaru. Dodajemy sok z cytryny, cukier, przyprawy, mięso, marchewkę. Gotujemy na małym ogniu do miękkości buraka. Obieramy ziemniaki, gotujemy, tłuczemy. Boczek wędzony pokrojony w kosteczkę na bardzo małej ilości masła smażymy na skwarki.  Dodajemy do ziemniaków, można też dodać koperek. Zupę zabielamy śmietaną.

środa, 17 listopada 2010

Schab w pomarańczach z imbirem


 Postanowiłam trochę ożywić świat i zastosować terapię kolorami. Padło na żółty, żeby choć odrobinę podnieść ciało na duchu, kiedy pada. Pomarańcze z imbirem to duet bardzo aromatyczny i dający pozytywną energię, imbir przełamuje mdławo-słodki smak pomarańczy, nadając charakteru potrawie. Od razu robi się ciepło i miło.

  Schab (porcja na 4 osoby)

- 70 dag schabu wieprzowego
- 3 duże pomarańcze
- 2 łyżki mąki pszennej
- olej do smażenia
- sól, pieprz
- imbir świerzy lub mielony
- odrobina wody i soku z cytryny

Schab pokroić w cienkie plastry, lekko obić (ale nie jak na schabowe), obtoczyć w mące i obsmażyć. Kotlety przełożyć do garnka, a na patelnię wylać odrobinę wody, wymieszać i przelać do garnka. Pomarańcze obrać, wybrać miąższ (uważać na pestki) i zalać sokiem schab. Przyprawić, dodać starty imbir i gotować na małym ogniu, ok. 30 minut (uważać, żeby nie przypaliło się, często mieszać). Podałam z pieczonymi ziemniakami i sałatką z kapustą pekińską i śliwkami.

niedziela, 7 listopada 2010

Pierś z kurczaka z lazurem


Pierś z kurczaka jest wdzięcznym materiałem do gotowania, jest bardzo plastyczna i zawsze dostępna w sklepach. Kiedy za późno wybiorę się do mięsnego, zostaje tylko pierś:). Wystarczy dokupić parę dodatków i "szalejemy". Akurat mialam lazura w lodówce, mozzarellę i suszone pomidory. Wino, wiem, że do drobiu białe, ale wolałam podkreślić lazura. I wyszła taka oto potrawa, smakowała. Zawsze to coś innego.

  Pierś

- 5 piersi
- 100 g lazura błękitnego
- 7 suszonych pomidorów
- papryka żółta
- sól, pieprz
- bazylia świeża
- 100 g mozzarelli
- kieliszek czerwonego wytrawnego wina
- 3 łyżki masła
- papryka słodka
- 1,5 łyżki mąki kukurydzianej

W piersiach zrobić kieszonki (najlepiej nie nożem, bo łatwo przebić, można palcem, albo trzonkiem drewnianej łyżki). Piersi posolić, popieprzyć i opruszyć papryką. Lazura, mozzarellę, paprykę, pomidory pokroić w drobną kosteczkę, bazylię posiekać. Tym farszem wypchać piersi. Na patelni z grubym dnem roztopić masło, podsmażyć. Zalać winem i dusić na małym ogniu przez ok. 20 minut. Sos, który powstał w trakcie gotowania, zagęścić mąką (do kubeczka odlewamy trochę sosu, studzimy i dodajemy do niego mąkę, dokładnie mieszamy, żeby nie było grudek i dodajemy do reszty sosu). Podajemy z ryżem brązowym lub pieczonymi ziemniakami.

sobota, 6 listopada 2010

Szarlotka


Jabłkami jesień się zaczyna... W warzywniakach wysyp jabłek, codziennie góra czerwonych, zielonych, żółtych, pachnących krzyczy ze skrzynek, żeby je kupić. No, to kupuję. Jeszcze jabłka nie mają zapachu piwnicy, jak jeść, to teraz. I chyba jest jakiś biologiczny zegar, bo teraz, jak nidgy, jem ich najwięcej. Ponoć już jedno jabłko dziennie pomaga utrzymać organizm na najwyższych obrotach, pomaga w odchudzaniu i obniża ryzyko zachorowania na raka (tylko nie wiem, czy nie są to wyniki badań "amerykańskich uczonych" ;). Tak czy inaczej na pewno nie szkodzą, a szarlotka z herbatą (z cytryną) w deszczowe popołudnie smakuje cudownie (choć ja zawsze obowiązkowo jem z lodami, wanilowo-orzechowymi, nawet zimą).

  Ciasto

- 3 szklanki mąki pszennej
- 250 g margaryny
- 4 żółtka
- cukier waniliowy
- pól szklanki cukru
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia

- 1,5 kg jabłek (najlepsze antonówki, albo szara reneta)
- cynamon
- cukier trzcinowy

  Na ciasto kruche wszystkie składniki muszą być zimne. Wymieszać wszystkie suche składniki i połączyć z margaryną (jakbyśmy robili kruszonkę), dodać żółtka i jeszcze krótko wyrabiać. Włożyć ciasto do lodówki szczelnie zamknięte. Obrać jabłka, wyciąć dokładnie gniazda nasienne (nie ma nic gorszego w szarlotce, niż trafić na twarde "skorupki" gniazda:/ ) i pokroić w cienkie plasterki. Przyprawić cynamonem i posłodzić cukrem trzcinowym. Ciastem (połową) wyłożyć blachę (duża), na ciasto ułożyć jabłka. Resztą ciasta przykryć jabłka (można włożyć tę cześć ciasta do zamrażarki i, gdy stwardnieje, zetrzeć na dużych oczkach lub poukładać rwąc na mniejsze części). Piec w 180 stopniach ok 50 minut.

czwartek, 4 listopada 2010

Zupa krem z brokułów


Zupy krem są chyba trochę niedoceniane w Polsce, a szkoda, bo są szybkie, proste, zdrowe i bardzo dobre. Kiedy kilka lat temu (o rzesz, to już prawie 9?! ) pierwszy raz robiłam, miałam wątpliwości, przecież „prawdziwa zupa” musi gotować się na wywarze z kości i warzyw, powoli, trwa to dość długo. A tu kroję, wrzucam, miksuję i gotowe. Smakuje i dzieciom (problem z wyławianiem każdego warzywa, by wykrzywioną miną zapytać „coo too” odpada ) i podniebieniom bardziej wymagającym. I kolor nieziemski...

  Zupa

- 2 brokuły
- 6 ziemniaków
- por
- cebula (ja dałam czosnkową)
- 4 łyżki masła
- sól i pieprz
- ok. 2 l. bulionu (warzywny lub z kury)
- gałka muszkatołowa
- czosnek granulowany

  Do podania

- ser żółty
- grzanki
- śmietana 18%

Pora (białą cześć)  przekrajamy na pół i kroimy w plasterki, cebule w kostkę. Obieramy ziemniaki i kroimy w kostkę. Masło roztapiamy w garnku (tym, w którym będzie zupa gotowana) i wrzucamy pora i cebulę i szklimy. Dodajemy ziemniaki, mieszamy i dusimy ok. 3 minut.  Brokuły myjemy, dzielimy na różyczki, wrzucamy do garnka. Zalewamy bulionem i gotujemy na małym ogniu ok. 30 minut. Gdy wszystkie warzywa będą miękkie miksujemy zupę blenderem. Przyprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową i czosnkiem, jak lubimy. Ja dodaję dużo gałki (kocham) i pieprzu. Podajemy ze śmietaną, grzankami i startym żółtym serem.

wtorek, 2 listopada 2010

Chorizo, czyli podajemy trochę Hiszpanii



Za sprawą Miki w kuchni zapachniało Hiszpanią, a pachniało pięknie, prawdziwym chorizo, czyli dobrą kiełbasą i czerwoną słodką papryką – słońce w domu. Kiełbasa pyszna, lekko surowa, z niepowtarzalnym aromatem, tłustawa. Szukałam, jak podać rodzinie, aby choć kulinarnie przenieść się w cieplejsze zakątki świata, w listopadowe popołudnie, ale albo składniki mi nie pasowały (dzieciom), albo były niedostępne w sklepach w moim mieście. Zrobiłam ostatecznie takie oto danie, proste; starałam się, nie przytłumić smaku głównej bohaterki, więc dodatki są neutralne, bardziej przejmą smak chorizo, niż dodadzą coś od siebie. Jest to także inspracja przepisem Nigelli Lawson (ale ona to z przegrzebkami robiła z jarmużem, u nas tak dostępne, jak papier toaletowy za PRL – jak wspomina M. ). Danie bardzo sycące.

 Chorizo z piersią kurczaka

- pętko chorizo czyli ok. 30 dag
- 70 dag piersi z kurczaka
- 2 puszki ciecierzycy
- odrobina natki pietruszki
- sól i pieprz, słodka papryka w proszku


 Szpinak

- 250 g świeżego szpinaku
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek łyżka
- łyżka czerwonego wina

 Bagietka

- 2 bagietki
- ok. 4 łyżek masła
- zioła prowansalskie lub czosnek, lub papryka słodka w proszku

Bagietkę nacinamy prawie do końca na kromki, w miseczce mieszamy miękkie masło  z naszym ulubionym dodatkiem (wybrałam zioła prowansalskie), wkładamy w szczelinki bagietki. Pieczemy do zarumienienia w 180 st., czyli ok 10-15'.

Chorizo kroimy w cienkie plasterki, wrzucamy na gorącą patelnię, zmniejszamy ogień, musi się spokojnie wytopić z niej tłuszczyk paprykowy. W tym czasie kroimy piersi w kostkę, solimy je i pieprzymy i lekko papryką. Kiedy widać, że kiełbasa się zarumieniła (zrobiłam ją na chrupiąco, żeby kontrastowała z miękką piersią), wyjmujemy ją, na razie odcedzając – na pachnącym tłuszczyku, nieziemsko pomarańczowym, smażymy pierś. Kiedy jest już gotowa, wrzucamy znowu chorizo, dodajemy ciecierzycę (odsączoną, oczywiście), mieszamy dokładnie, dodajemy trochę natki, przykrywamy, zdejmujemy z ognia.
   Szpinak myjemy, osuszamy. Na patelnię lejemy oliwy z oliwek, wino, dodajemy siekany czosnek, a kiedy widać, że zaczyna się lekko smażyć (trzeba uważać, żeby czosnek nie spalił się, będzie gorzki i niedobry), dodajemy liście. Chwilkę smażymy bardzo dokładnie mieszając. Na talerzu najpierw układamy szpinak, na który wykładamy potrawkę, posypujemy natką. Jemy zagryzając bagietką.



poniedziałek, 1 listopada 2010

Klops z rodzynkami


Klops, to takie niedzielne danie – bardziej wyszukana forma kotletów mielonych. Obiad robi się praktycznie sam, abyśmy mogli w spokoju obejrzeć „Familiadę”... no dobra, żartowałam, jest milion ciekawszych zajęć w niedzielne popołudnie:). Klops może być na słodko, ostro, z jajkiem. Ja najbardziej lubię z rodzynkami i natką pietruszki podane z żurawiną. A gdy zostanie, jest świetny na kanapki, z chrzanem i świeżym chlebem.

  Klops

- 0,8 dag mięsa mielonego wieprzowego
- ok. pół szklanki bułki tartej
- garść rodzynek sułtańskich
- pęczek natki pietruszki
- sól, pieprz
- jajko

Mieszamy wszystkie składniki bardzo dokładnie, klops – jak kotlety mielone – lubi wyrabianie. Specjalnie nie podaję dokładnej ilości bułki tartej, bo bardzo dużo zależy od mięsa, jakim dysponujemy; masa ma być zwarta, ale nie „ulepkiem” z bułki. Formujemy klopsa, w brytfance na folii aluminiowej. Szczelnie zamykamy folię. Ja dolewam wodę, kiedy piekę z rodzynkami, inaczej przypala się. Nie dodaję dodatkowo tłuszczu, mięso wieprzowe i tak jest tłuste. Piec ok. 75 minut, odsłonić folię, żeby  klops zapiekł się na złoto.

poniedziałek, 25 października 2010

Spaghetti w sosie śmietanowym


 Potocznie przez rodzinę zwane carbonarą, bo przypomina składnikowo pizzę o tej nazwie z pewnej sieci:). Makarony w mojej kuchni rządzą, czasem mam wrażenie, że jestem  matką małych Włochów. Najczęstrzą odpowiedzią na moje pytanie, co chcą na obiad, jest: " jakieś spaghetti!!". Więc nie protestuję, widząc błysk w oku. No, a potem jest tylko nawijanie, mlaskanie i umieranie z przejedzenia. I o to chodzi.


  Sos

- 20 dag chudej szynki
- 15 dag boczku wędzonego
- 2 czerwone cebule
- 5 pieczarek
- 400 ml śmietany 18%
- 20 dag sera żółtego np gouda
- 3 ząbki czosnku
- kostka rosołowa
- sól i pieprz
- oregano
- szczypior

- opakowanie makaronu spaghetti

Szynkę i boczek pokroić w drobną kostkę, podsmażyć, dodać pokrojoną w piórka czerwoną cebulę i pieczarki w kostkę pokrojone. Pod koniec smażenia dodać czosnek, zalać wszystko śmietaną, zmniejszyć ogień, dodać kostkę bulionową, pieprz, oregano. Gotujemy makaron. Zdejmujemy z ognia, dodajemy starty ser i szczypior (zostawiamy trochę, żeby posypać na talerzu), mieszamy z makaronem.

czwartek, 21 października 2010

Sernik wiedeński


 Do sernika musiałam dojrzeć, w dzieciństwie go nienawidziłam, bo jak można zachwycać się pieczonym serem, teraz zaczynam doceniać (pod warunkiem, że nie ma w nim rodzynek  – nie jest to jednak reguła w mojej rodzinie). Różnorodność odmian i dodatków zachwyca, można mieć jeden przepis na sernik i bazując na nim tworzyć nowe ciasta. Podstawą są dobre jajka, prawdziwe, wiejskie, od szczęśliwych kur i dobry ser. Ten przepis dostałam od mamy, bardzo go lubię, bo jest prosty w wykonaniu i zawsze się udaje.


 
  Sernik

- 1 kg tłustego sera mielonego (np. Piątnica)
- 10 jaj
- 30 dag masła lub margaryny (nigdy mix)
- 40 dag cukru pudru
- 5 dag kaszy mannej
- budyń śmietankowy albo waniliowy
- zapach śmietankowy albo waniliowy

Oddzielić żółtka od białek. Masło (margarynę) utrzeć na pulchną masę i dodawać stopniowo żółtka, cukier puder, zapach, ser, kaszę, budyń. Z białek ubić pianę i delikatnie dodać do masy serowej. Przełożyć do formy wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą. Piec godzinę w 180 stopniach. Gdyby przypiekł się za mocno z góry, przykryć folią aluminiową. Gotowy sernik można polać polewą o ulubionym smaku, np. marcepanową, czekoladową.

środa, 20 października 2010

Schab w pomidorach z pomarańczą


Są takie dni, kiedy niczego się nie chce, najlepiej włączyć TV z kanałem o zwierzątkach (nie denerwuje i nie wymaga zaangażowania umysłu w treść) i leżeć na kanapie. A tu dzieci głodne (zawsze, gdy obiadu nie ma, są głodne, a kiedy stoły uginają się od jedzenia, to nie mają apetytu ) i trzeba coś zrobić. Wtedy sprawdzają się przepisy szybkie, jednogarnkowe i kasza kuskus. Schab w pomidorach spełnia wszystkie kryteria nieprzemęczania się w kuchni, nie rezygnując ze smacznego obiadu. I można spokojnie wrócić na kanapę, ale już z czystym sumieniem, że rodzina nakarmiona :).

Schab w pomidorach

- 0,7 kg schabu wieprzowego
- puszka pomidorów
- 1 pomarańcza
- 1 czerwona cebula
- łyżka mąki
- sól i pieprz
- czosnek suszony w plasterkach
- bazylia suszona i świeża
- oliwa z oliwek lub olej
- szklanka bulionu ulubionego

Schab kroimy na cienkie kotlety, obtaczamy w mące i podsmażamy. Dodajemy cebulę i chwilę razem smażymy. Zalewamy bulionem, żeby zebrać cały smaczek po smażeniu i żeby nam się nie przypalało przy gotowaniu. Zalewamy wszystko pomidorami i pokrojoną na cząstki pomarańczą (tak, żeby był tylko miąższ). Doprawiamy, i gotujemy na małym ogniu, aż mięso zmięknie (często mieszając, bo przywiera). Pod koniec gotujemy kaszę kuskus zgodnie z instrukcja na opakowaniu. Ja dodałam odrobinę oliwy z oliwek i koperek.

niedziela, 17 października 2010

Szyszki, czyli deser leniwca


Do szyszek filozofii nie dorabia się, są proste, szybkie i zawsze się udają. Dzieci je lubią, wielu dorosłych też. Byle krówki były dobre, bo to od nich zależy smak finałowy.

Szyszki

- 0,5 kg krówek (najlepsze są Solidarności)
- 120 g ryżu preparowanego
- 100 g masła

W garnku rozpuścić masło, dodać krówki i także rozpuścić.  Wrzucić ryż i dokładnie wymieszać. Poczekać, aż masa trochę ostygnie i formować kulki. I to wszystko :)

sobota, 16 października 2010

Bułeczki drożdżowe z wiśniami i kruszonką.


Zrobić ciasto drożdżowe, to wielkie przedsięwzięcie. Trzeba wcześniej wyjąc składniki, muszą być ciepłe. Pozamykać okna i nagrzać kuchnię, bo nie lubi przeciągów. No i uzbroić się w cierpliwość, wyrabianie ciasta zajmuje trochę czasu i sprzyja powstawaniu bicepsów. Wyrabiając zawsze mam w głowie głos mojej mamy, która mówi, że to łatwe ciasto (jest mistrzem w pieczeniu drożdżówki, no, w sumie w każdej dziedzinie kuchennej), ale robiąc to jakoś jej nie wierzę ;). Jednak wystarczy włożyć ciasto do piekarnika i zapach zniewala, powodując krążenie bezwiedne wkoło, czekając, kiedy będzie można jeść, zapominając  o mordęgach. Zaletą drożdżówki jest też fakt, że wystarczy dodać inny dodatek, zapleść w chałki, upiec w blasze z bakaliami i za każdym razem mamy inne ciasto. Nigdy się nie znudzi. A jeszcze popijając je mlekiem, czy kakao...




   Ciasto drożdżowe

- 0,5 kg mąki pszennej
- 3 żółtka
- 5 dag drożdży
- pół szklanki cukru
- cukier waniliowy
- 0,5 kostki masła lub margaryny
- szczypta soli
- 3/4 szklanki mleka
   Kruszonka

- pół kostki masła lub margaryny
- ok. szklanki cukru
- tyle samo mąki
 
Wszystkie składniki muszą być ciepłe, więc najlepiej wyjąć je z lodówki na kilka godzin
przed robieniem ciasta.
Drożdże rozpuścić w ciepłym, ale nie gorącym mleku, dodać łyżkę cukru, posypać mąką i odstawić do podrośnięcia. Margarynę rozpuścić i odstawić do ostygnięcia. Z żółtek, cukru i cukru waniliowego utrzec kogel mogel i dodać do miski z mąką, wymieszać, dodac sól i podrośnięte drożdże. Wyrabiać ciasto długo, aż będzie odchodzić od rąk. Pod koniec dolać margarynę i wyrabiać dalej. Odstawić miskę z ciastem w ciepłym miejscu, najlepiej przykrytą ściereczką, aż podrośnie. Z ciasta formować bułeczki okrągłe lub ślimaczki. Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem, smarować białkiem, układać wiśnie (u mnie z dżemu), posypać kruszonką i do piekarnika. Piec w temp 180 stopni, przez ok 25 minut.



piątek, 15 października 2010

Ciasto marchewkowe



Ciasto zrobione z ciekawości, w USA bardzo popularne, u nas nie za bardzo. Przepis znalazłam w wielkiej skarbnicy przepisów, jakim jest forum "Galeria potraw"  Zawsze, gdy podaję to ciasto, staram się nie mówić, z czego jest, zanim ktoś nie spróbuje. Nie wiem czemu,  jak pada "z marchewki", to jest mało chętnych do jedzenia. Ciasto pyszne, mokre, aromatyczne, trochę piernikowe za sprawą cynamonu, kaloryczne. Ma w rodzinie wielkich przeciwników (no, z marchewki, fuuuu, a z cebuli się nie dało), ale i wielkich fanów ;). Można polać czekoladą, albo kwaśnawą polewą z serka naturalnego. Najlepsze na drugi dzień.
   Ciasto


- 1 i 1/4 szklanki oleju
- 4 jaja
- 2 szklanki drobno utartej marchewki
- 2 szklanki mąki, 2 szklanki cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki sody szczypta soli
- skórki pomarańczowe kandyzowane


Jaja utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodawać stopniowo mąkę i olej, na końcu
marchew, proszek do pieczenia, sodę, cynamon, orzechy i rodzynki. Piec w temp. 200 stopni, ok. 75 minut. Najlepiej zaglądać pod koniec.

   Polewa


- 2 serki naturalne (np. Piątnica)
- śmietana mała 24%
- sok z cytryny
- cukier puder do smaku


Wszystko wymieszać razem, lekko ubić, smarować ciasto. Udekorować, czym nam w duszy gra.

czwartek, 14 października 2010

Pierogi z mięsem


Pierogi chodziły za mną od dłuższego czasu. Ciągle z lenistwa wynajdywałam powód, by ich nie zrobić. Ale błagania męża były coraz głośniejsze, więc pewnego zimnego, ale słonecznego dnia zakasałam rękawy, włączyłam nastrojową muzyczkę i weszłam do kuchni na godzin wiele:). Lepiłam, lepiłam. gotowałam, podałam i mlaskaniom nie było końca. Smakowało:).

   Farsz mięsny

- 70 dag łopatki wieprzowej
- 20 dag boczku parzonego albo surowego
- 3 marchewki
- 2  cebule
- majeranek
- tymianek
- pietruszka suszona
- czosnek ok. 3 ząbków
- masło lub margaryna do smażenia
- jajko
- bulion
- pieprz
- sól

Łopatkę i boczek gotujemy w bulionie z marchewką, do miękkości. Wywaru po mięsie nie wylewam, lecz odstawiam w nim gotuję potem pierożki. Mięso i marchewkę mielimy. Cebulę usmażyć, pod koniec dodać czosnek. Wrzucamy do mięsa, dodajemy przyprawy, jajko  i dokładnie mieszamy.
  
   Ciasto na pierogi

- 3 szklanki mąki pszennej
- szklanka gorącej wody
- szczypta soli

Wsypać do miski mąkę,  dodać wody i wyrabiać. Wodę najlepiej dodawać stopniowo, aby ciasto miało odpowiednią konsystencję, trzeba to wyczuć. Wyrabiamy do momentu odchodzenia ciasta od rąk. Dzielę je na dwie części.  Nasze miejsce pracy obsypujemy mąką, to samo robimy z wałkiem, byle nie przesadzić. Ciasto wałkujemy cieniutko, wycinamy szklanką kółka. Z farszu robię nie kulki, a półksiężyce, łatwiej jest je potem zawijać (tak wolę), wykładać na ciasto i sklejać. Pierogi gotować ok. 3 minut od wypłynięcia. Najlepsze są ze smażoną na brazowo cebulą z masłem.